Mam dla Was historyjkę :] Od razu mówię, że nie jest mojego autorstwa :)
Kolejny wyjazd , a Ty nie mogłaś z nim pojechac. Byłaś załamana , brakowało Ci jego ciepła , przytulania , całusów na dobranoc... Pewnego mokrego popołudnia , zadzwoniłaś do niego na komórkę , po dwóch sygnałach odebrał. Ty od razu zaczęłaś swój monolog: - Zawiedliśmy te pary, które brały nas za przykład. Tych, którzy szeptali między sobą, że patrząc na nas zaczynają wierzyć w prawdziwe uczucia i w to, że szczęście do nich przyjdzie. Byliśmy promyczkiem nadziei dla tych, którzy przestawali wierzyć, że mogą kogoś jeszcze spotkać. Spieprzyliśmy. Nie jesteśmy już wzorem do naśladowania, właściwie to nas w ogóle nie ma. Z przykładnego związku posypaliśmy się jak klocki w rękach dziecka, a na pytania innych co się z nami stało, wzruszamy obojętnie ramionami mamrocząc coś o tym, że jednak miłości nie ma, ale zawsze pozostają złudzenia, którymi można się przez chwilę karmić. Zawiedliśmy ich wszystkich kochanie, najbardziej chyba samych siebie. - Ale... < t.i. > o co Ci chodzi? - Liam , brakuje mi Ciebie! Chłopak nic nie odpowiedział , tylko wyłączył się z rozmowy. Ty popadłaś w paranoję. Rzuciłaś się na łóżko i zaczęłaś gorzko płakac. Chwilę potem już siedziałaś przy pudle z Waszymi wspólnymi pamiątkami i oglądałaś je , niekiedy wycierając łzy. Patrzyłaś na jego uśmiechniętą twarz - na zdjęciu , gdy całowałaś go w policzek. Byłaś szczęśliwa , on też... Odwróciłaś zdjęcie , by spojrzec na datę , kilka miesięcy wcześniej - Wasza kolejna randka , któraś z kolei. Byliście bardzo szczęśliwi. Nadal jesteście? Użalałaś się nad sobą z lampką wina , oraz potokiem łez wypływających z Twoich oczu. Dławiłaś się , ale chciałaś zapomniec... Słuchałaś smutnych piosenek przez całą noc. Co chwilę podśpiewywałaś sobie: - If I were a boy I think I could understand How it feels to love a girl I swear I’d be a better man. I’d listen to her Cause I know how it hurts When you lose the one you wanted Cause he’s taken you for granted And everything you had got destroyed... Potem usnęłaś , opatulona ciepłym kocem...
Z samego ranka poczułaś że ktoś wchodzi do Twojego pokoju , przestraszona od razu podniosłaś się do pionu. Spojrzałaś nieprzytomnie na osobę stojącą na środku pokoju , wraz z wspaniałym bukietem kwiatów. Delikatnie wysunęłaś się spod koca , po czym wstałaś z łóżka i patrzyłaś się tępo w osobę stojącą przed Tobą. Liam - bo to właśnie on przyjechał... Podszedł do Ciebie melancholijnym krokiem , po czym podał Ci wspaniałe kwiaty. Uśmiechnęłaś się niemrawo , a on wyszeptał: - Pokłóciłem się z Paulem by tu byc... Dla Ciebie... Spojrzałaś na niego , po czym uwiesiłaś mu się na szyi , mówiąc: - Przepraszam , ale i też dziękuję... Chłopak złapał Cię w biodrach i zmusił do tego byś popatrzyła w jego piękne oczy , po chwili już staliście złączeni w pocałunku...